Każdy koniec jest początkiem, każdy początek wieńczy koniec
To jak droga w nieskończoności, ścieżka życia człowieka - takie właśnie są dla mnie Wielkie Arkana w tarocie. Małe Arkana (56 kart) są tylko ich dopełnieniem.
Ważne jest, żebyśmy naszą drogę poprzez te 22 karty Wielkich Arkanów przeszli tak, aby koniec tej drogi był pięknym początkiem nowej.
Głupiec zaczyna swoją drogę z pełną wiarą we wszystko, co dobre. Z dziecięcą naiwnością wierzy, że trzymając się lekkiej chmurki przeleci nad dolinami, problemami docierając w ten sposób do końca swojej podróży (Świat - żółta, brukowana ścieżka nawiązuje do podróży Dorotki z "Czarnoksiężnika z Krainy Oz").
Ale droga ta wcale nie jest łatwa do przebycia, bo wymaga zaangażowania, samooceny, prawdy. Boimy się niektórych kart (prawd), a nie powinniśmy, co zamierzam tutaj wyjaśnić. Dlatego przejdę teraz do opisu kart, których wyciągnięcie doprowadza niektórych do palpitacji serca ;)
Często nazywamy coś "złem", bo nam sprawia przykrość, zabiera nam coś, krzyżuje nasze plany. W rzeczywistości takie doświadczenia zmieniają naszą percepcję, uczą nas, wzmacniają i dokształcają. Jedna z moich ulubionych kart, Diabeł, zmusza nas do spojrzenia na siebie i uczciwej oceny własnych działań.
Czy aby na pewno jesteśmy tacy idealni? Dlaczego osądzamy innych, a nie potrafimy siebie?
Zazwyczaj to, co nas drażni w innych, kiedy spojrzymy UCZCIWIE w lustro okaże się, że tkwi w nas samych.
Każdy z nas nosi diabła w sobie;)
Kolejną kartą, która budzi kontrowersje jest karta Śmierć. Nie jest to jednak "śmierć" w znaczeniu dosłownym, co niestety często jest tak błędnie przedstawiane przez mainstream w różnych swoich produkcjach.
W tarocie koniec to Świat z numerem 21, a Śmierć leży pośrodku ścieżki życia z numerem 13.
Przed nią - z numerem 12 - jest Wisielec, który nota bene nie ma nic wspólnego ze sznurem i targaniem się na własne życie, ale z zatrzymaniem się na chwilę (zawieszeniem), ze zmianą perspektywy. Człowiek decyduje się na spojrzenie na całe dotychczasowe swoje życie od innej strony.
I kiedy już sobie tak popatrzy, dochodzi do wniosku, że patrzył i doświadczał w bardzo ograniczony sposób - może bezrefleksyjnie przyjmował wszystko z zewnątrz jako prawdę objawioną?
Powoduje to lawinę zmian, które są jakby tą Śmiercią.
Kiedy w człowieku budzi się Prawda, nie ma odwrotu. Umierają stare przekonania. Umierają przyziemne potrzeby. Budzi się duchowość i nowe, ulepszone o nią cele.
Karta Śmierć jest więc kartą transformacji i odrodzenia. Motyl symbolizuje tę metamorfozę.
A Słońce (numer 19 - najpozytywniejsza karta w całym tarocie) przychodzi dopiero po tej zmianie.
Nie może być szczęśliwy ten, kto obciąża się nieszczęściem - to chyba logiczne ;) Szczęśliwy natomiast będzie ten, który uwolni się od wszelkiego zła, którym się dotychczas otaczał.
Nie tak szybko jednak od transformacji (13 Śmierć ) do tej idyllicznej sielanki (19 Słońce).
Przestrzeń po drodze będzie jeszcze weryfikować naszą przemianę, uderzać i zaskakiwać.
Kiedy po naszej metamorfozie odczujemy w końcu jakiś wewnętrzny spokój (14 Umiarkowanie) nadchodzi proces oceny samego siebie, czyli 15 Diabeł - karta opisana już powyżej.
Umiarkowanie, jak sama nazwa wskazuje, nie jest kartą z tych ekscytujących, często - kiedy pojawia się w rozkładzie - nie odczuwamy ani radości, ani żadnych negatywnych emocji. Natomiast w burzliwych sytuacjach - jeśli takie mają miejsce w naszym życiu (a takie rozgrywają się podczas etapu metamorfozy) - pragniemy jej wręcz, bo daje nam potrzebne w danym momencie - ukojenie.
Przesłanie tej karty nie kończy się jednak tylko na zdjęciu z naszych ramion ciężaru. Jesteśmy przecież cały czas na drodze, a nie u celu.
Mądrzejsi, ale nie wystarczająco doświadczeni, wiemy już trochę więcej "gdzie w tej trawie piszczy", ale nie mamy wiedzy - co piszczy.
Umiarkowanie uczy nas zachowania równowagi, spokoju w analizowaniu naszej dotychczasowej drogi, umiaru i pokory.
To ten etap w naszym życiu, kiedy dostrzegamy, że to my jesteśmy kreatorami naszego życia, ale jeszcze nie znamy odpowiedzi - dlaczego i w jaki sposób to życie manifestujemy.
No i przychodzi wtedy "Diabeł", nasza walka z samym sobą (jw).
A teraz wkracza najtrudniejsza karta z całej talii - z numerem 16 - Wieża.
Projektowanie kart szło mi naprawdę lekko i z całkowitym zaangażowaniem, chęcią do tworzenia i pełnymi kieszeniami pomysłów - aż doszłam właśnie do Wieży.
Ale przecież podjęłam się zrobienia WSZYSTKICH kart, nie tylko wybranych. Na tej karcie zatrzymałam się na długo.
I tak - wiem już teraz - miało być. Musiałam się z nią zmierzyć.
Powstawały różne projekty - od podobnej wieży w tradycyjnym przekazie, aż po tę, gdzie to ja jestem obserwatorem. Za oknem miasto stoi w płomieniach, a ściany w wieży, w której się znajduję, podchodzą już ogniem. Na jednej z nich siedzi spokojnie ćma, symboliczna metamorfoza. Nie boi się ognia, a wręcz jest nim zafascynowana. Mam ten obraz przed oczami i uczucie, że zaraz wszystko runie, spali się, ale mam też możliwość odwrócenia się na pięcie i odejścia, kiedy jest na to czas.
I kiedy Wisielec, Śmierć, Diabeł nas tylko lekko doświadczą, to Wieża jest brutalna - każe nam podjąć decyzję. Decyzję finalną o wyjściu ze strefy komfortu.
To taki moment w naszym życiu, kiedy musimy raz na zawsze pożegnać się z tym, co nam nie służy, W języku angielskim ładnie się to nazywa "tower moment".
Musimy zrozumieć, że to, co było - skończyło się już. Pogódźmy się z tym - jesteśmy doświadczeni, damy sobie radę! Możemy zostać, ale stopimy się z tym, co już płonie - nie chcemy tego przecież. Zostawmy to i odwróćmy się na tej pięcie i zacznijmy od nowa. A tam, czekają na nas - nowe możliwości!
Po każdej burzy przychodzi - przecież - spokój. I tak, po tej burzy - przychodzi Gwiazda (17).
Nie tylko spokój, ale też nadzieja i jasność, postawienie sobie celu w życiu. Gwiazda mówi: "wypowiedz życzenie i goń za swoim szczęściem"!
Bardzo często w rozkładach stawiam ją wyżej ponad kartą "Słońce".
Jednak znowu nie można przesadzić, popaść w iluzję, fantazje i złudzenia - z takimi wyzwaniami przychodzi Księżyc (18).
Wia
Księżyc kwestionuje naszą wiedzę. "Wiem, że nic nie wiem" - to jego dewiza. Co jest prawdą, a co iluzją? Ale jest też źródłem intuicji i wyobraźni, uczy nas zachować równowagę pomiędzy psychiką i umysłem.
Po pogodzeniu się z faktem, że nie wszystko wiemy, że cały czas musimy się uczyć i doświadczać - wschodzi Słońce (19).
Dochodzimy do pełnego zrozumienia naszego istnienia, nas samych, sami siebie już potrafimy określić, osądzić (Sąd Ostateczny 20) i zamknąć ten nasz cykl (Świat 21).
A teraz trzeba ponownie zacząć od nowa, ale już lepiej, bo mając większe doświadczenie i mądrość życiową (koniec cyklu + początek cyklu => Głupiec i Świat).
Chciałabym opisać wszystkie karty, ale tak za jednym razem się nie da ;) Skupiłam się na tych, których się najbardziej obawiamy, a nie powinniśmy.
Tarot jest mądry, nauczył mnie tak wiele. Ale jest też tylko narzędziem! To od nas zależy w jaki sposób to narzędzie wykorzystamy :)
Oby służył Ci jak najlepiej w osiąganiu szczęścia, dobra, miłości, wolności i przede wszystkim - PRAWDY!
^ powrót